(Tomik do wierszem koślawym skomentowania mnie natchnął)
Jam termodynamik, a poezji tomik Nadzieja mnie zawojował,
w nim różne człeka nastroje rymami namalowane,
jeden, szczególnie muzyczny, schodami ilustrował,
żem do czytania był innych wciągnięty, a tam napotykane:
O grosikach do studni wrzucanych,
szansie nie przegapianej,
kobiecie hymnach śpiewanych,
mądrości zacnego wieku pożądanej.
O na morzu tęsknocie za domem,
wietrze smutek rozwiewającym,
Kosmosie przestraszającym ogromem,
schodach muzyki klawisze przypominających.
O gniewnym motylu,
drzwiach kamienia pokrytych szronem,
łez ocieraniu, a bliźniego bólu,
szepcie lekkim uśmiechem upiększonym.
O pozwoleniu by pamiętać sny,
gwiazdach co zaświecą na niebie,
życiu, które brać musimy w dłonie my,
o miłości słodkiej, moja muzo, do ciebie.
O świecie stojącym otworem,
Gdańsku urzekająco wąskich uliczek,
sadzie rozkwitającym białym kolorem,
o tym jak wtulam w poduszkę policzek.
O w deszczu tańczeniu i w tęczy,
liście radość przynoszącym,
ale i o ławce, może bez poręczy?
i o romantycznym kiju człeka wspierającym.
O bieli zimy malowaniu,
wiosny podmuchu,
zagadkowym, a może wstydliwym, Czantorii wspomnieniu,
i o na wietrze warkoczach ruchu.
O tym jak świt gwiazdy ukrywa,
o pragnieniach i tęsknocie,
i o tym jak księżyc świadkiem bywa,
i o tym jak na łące jest zieleni krocie.
Wszystko to duszkiem przeze mnie czytane,
i aż pisać wiersze samemu się prosi,
bo wszystko to razem marzeniem i nadzieją owiane,
i najskrytsze pragnienia głosi…
Przeuroczej nie tylko Malarce, ale też Poetce,
Krystynie Annie Degutis,
z wyrazami uznania i szacunku,
Ryszard Petela
Calgary, 11 grudnia, roku pańskiego 2024
(własnoręczny podpis)
Podziwiam Twój poetycki umysł. Gratuluję i życzę dalszych sukcesów. Proszę o autograf.
(Tomik do wierszem koślawym skomentowania mnie natchnął)
Jam termodynamik, a poezji tomik Nadzieja mnie zawojował,
w nim różne człeka nastroje rymami namalowane,
jeden, szczególnie muzyczny, schodami ilustrował,
żem do czytania był innych wciągnięty, a tam napotykane:
O grosikach do studni wrzucanych,
szansie nie przegapianej,
kobiecie hymnach śpiewanych,
mądrości zacnego wieku pożądanej.
O na morzu tęsknocie za domem,
wietrze smutek rozwiewającym,
Kosmosie przestraszającym ogromem,
schodach muzyki klawisze przypominających.
O gniewnym motylu,
drzwiach kamienia pokrytych szronem,
łez ocieraniu, a bliźniego bólu,
szepcie lekkim uśmiechem upiększonym.
O pozwoleniu by pamiętać sny,
gwiazdach co zaświecą na niebie,
życiu, które brać musimy w dłonie my,
o miłości słodkiej, moja muzo, do ciebie.
O świecie stojącym otworem,
Gdańsku urzekająco wąskich uliczek,
sadzie rozkwitającym białym kolorem,
o tym jak wtulam w poduszkę policzek.
O w deszczu tańczeniu i w tęczy,
liście radość przynoszącym,
ale i o ławce, może bez poręczy?
i o romantycznym kiju człeka wspierającym.
O bieli zimy malowaniu,
wiosny podmuchu,
zagadkowym, a może wstydliwym, Czantorii wspomnieniu,
i o na wietrze warkoczach ruchu.
O tym jak świt gwiazdy ukrywa,
o pragnieniach i tęsknocie,
i o tym jak księżyc świadkiem bywa,
i o tym jak na łące jest zieleni krocie.
Wszystko to duszkiem przeze mnie czytane,
i aż pisać wiersze samemu się prosi,
bo wszystko to razem marzeniem i nadzieją owiane,
i najskrytsze pragnienia głosi…
Przeuroczej nie tylko Malarce, ale też Poetce,
Krystynie Annie Degutis,
z wyrazami uznania i szacunku,
Ryszard Petela
Calgary, 11 grudnia, roku pańskiego 2024
(własnoręczny podpis)